Heej :)
Była kolorówka teraz czas na pielęgnację w podróży. Przy kolorówce KLIK widać było minimalizm tak przy pielęgnacji jest troszkę większy kosmetykoholizm. Tłumaczę się tym, że niektóre kosmetyki dzielę z Sis i mam zamiar je na wakacjach zdenkować. Na wstępie dodam, że kosmetyków do opalania nie znajdziecie tutaj, ponieważ będzie je wiozła w swojej walizce moja Sis. Jeśli jesteście ciekawi jaki filtr będziemy stosowały odsyłam Tutaj i Tutaj
Tak oto prezentuje się moja kosmetyczka z pielęgnacją. Jest dość spora, ale dzięki temu pomieściła bez problemu wszystko co mi potrzebne. Na zdjęciach brakuje elektrycznej szczoteczki, ponieważ dołożę ją dopiero przed wyjazdem.
Wiadomo w hotelach znajdziemy szampony i żele pod prysznic. Mimo to wolę mieć swoje sprawdzone produkty. Na zdjeciu widnieje przelany szampon z odżywką, balsam do ciała, żel pod prysznic, odżywka do włosów bez spłukiwania oraz pumeks. Stwierdziłam,że przeleję sobie odżywkę i szampon do buteleczki o pojemności 100ml z Rossmanna. Dzięki temu zaoszczędzę miejsce i wagę.
Podczas przygotowań do podróży stawiam raczej na miniaturki, przelewam do mniejszych pojemniczków itp. Podobna sytuacja miała miejsce tym razem. (Od lewej) Przelałam swoją ulubioną ziaję dwufazową do butelki po dwufazówce z Avonu. Dalej znajduje się tonik ogórkowy z Ziaji, tonik z Clinique oraz płyn do demakijażu od Green Pharmacy. Biorę ze sobą pastę do zębów (cóż za odkrycie), antyperspirant Rexona i żel do stylizacji włosów od Joanny.
Muszę zabrać ze sobą żel do mycia buzi i krem z Clinique. Pisałam o tych kosmetykach Tutaj. Dalej filtr do twarzy również z Clinique. Biorę też miniaturkę kremu z SPF 50+ od La Roche Posay. Z tej samej firmy zapakowałam też Effaclar Duo + oraz wodę termalną. Jako krem pod oczy biorę miniaturkę Sensai. Pomyślałam również o ustach, dlatego zapakowałam balsam do różany. Dopakowałam też nową końcówkę do szczoteczki elektrycznej.
Czas na pazurki. Biorę ze sobą te kolory, które będą gościły na paznokciach w trakcie wyjazdu, na wypadek odpryśnięcia.
Golenie... wiadomo podstawa. Mimo,że biorę moją ukochaną maszynkę Breeze, zabieram również żel do golenia i zwykłe maszynki. Mam bardzo wrażliwe nogi, więc jest to ratunek na wypadek uczulenia.
Część z pokazanych na zdjęciu przedmiotów wylądowała w kosmetyczce, a część luzem w walizce.
Sa to takie podstawy: wkładki, gąbka, płatki, tampony oraz maszynka Breeze
Na koniec kilka próbek, które mam zamiar zużyć
Co myślicie o mojej pielęgnacji? Jest tego za dużo? Czy w sam raz? A Wy co zabieracie ze sobą na wakacje?
piątek, 17 lipca 2015
Pielęgnacja w podróży
Etykiety:
blend-a-med,
Clinique,
Eveline,
Gillette,
Green Pharmacy,
Isana,
Joanna,
kosmetyki,
La Roche Posay,
NYC,
pielęgnacja,
podróże,
rexona,
rimmel,
wakacje,
ziaja
wtorek, 14 lipca 2015
Zabójczy zapach? - Katy Perry Killer Queen
Hej :)
Dzisiaj post z serii zapachowej. Przedstawię Wam perfumy, do których początkowo nie byłam przekonana.Mowa tutaj o zapachu Katy Perry Killer Queen. Dostałam te perfumy pod choinkę jako dodatek do prezentu. Zastanawiacie się pewnie dlatego nie byłam do nich przekonana? Otóż, marzyły mi się wówczas nowe perfumy Beyonce. Jak na złość <wtedy> dostała je moja sis, a ja perfumy od Katy Perry. Brak przekonania zniknął w momencie powąchania ich. Była to miłość od pierwszego.... "wąchnięcia" (?!). Zapach zauroczył mnie od razu. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Opakowanie: Flakonik perfum przypomina czerwony diament. Wykonany jest z półtransparentnego szkła. Wygląda on dość ciekawie i solidnie. Jednak zakrętka imitująca koronę jest plastikowa i łatwo ją zepsuć. Jeśli chodzi o wykonanie szkiełka to również jest wykonanie porządnie. Muszę powiedzieć, że posiadałam/posiadam tylko i wyłącznie szkiełka. Jak dla mnie spisują się rewelacyjnie i nie czuję potrzeby zakupu zapachu o większym stężeniu perfum.
Zapach: Killer Queen to bardzo słodki i wyrazisty zapach. Nie jest duszący, lecz tajemniczy i przyciągający uwagę. Bardzo mi się podoba. Wielokrotnie słyszałam pochlebne opinie gdy "byłam w niego ubrana". Podobają się również mojemu W.
Wstawiam również spis nut zapachowych:)
nuta głowy: leśne jagody, ciemna śliwka, bergamotka
nuta serca: czerwona celozja, naturalny jaśmin sambac, tęczowa plumeria
nuta bazy: kaszmeran, serce paczuli, płynna pralinka
Trwałość: Zapach jest niezwykle długotrwały. Psikając się rano, czuję je jeszcze wieczorem. Nawet na następny dzień jest wyczuwalny na ubraniach.
Dostępność i cena: Produkt kupimy w każdej drogerii- mniejszej i większej- oraz na róznych stronach internetowych. Stacjonarnie ceny wahają się między 30- 35zł za szkiełko. A jak z tymi w diamentowym opakowaniu? Strona Douglasa podaje,że za 30ml musimy zapłacić 105zł, za 50- 145zł a za 100- 209zł. Ceny te wydają mi się bardzo zawyżone, dlatego warto porównać ceny w innych drogeriach lub kupić w internecie dużo taniej.
Opinia: Myślę, że Killer Queen będzie pasował zarówno nastolatkom jak i osobom dorosłym. Jest piękny, słodki i kuszący. Cena szkiełka to nieco ponad 30zł za 75 ml, także bardzo się opłaca. Jesli lubicie słodkie zapachy, to ten jest dla Was stworzony.
Miałyście ten zapach? Co o nim sądzicie? Jakie inne zapachy polecacie ?
Dzisiaj post z serii zapachowej. Przedstawię Wam perfumy, do których początkowo nie byłam przekonana.Mowa tutaj o zapachu Katy Perry Killer Queen. Dostałam te perfumy pod choinkę jako dodatek do prezentu. Zastanawiacie się pewnie dlatego nie byłam do nich przekonana? Otóż, marzyły mi się wówczas nowe perfumy Beyonce. Jak na złość <wtedy> dostała je moja sis, a ja perfumy od Katy Perry. Brak przekonania zniknął w momencie powąchania ich. Była to miłość od pierwszego.... "wąchnięcia" (?!). Zapach zauroczył mnie od razu. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Opakowanie: Flakonik perfum przypomina czerwony diament. Wykonany jest z półtransparentnego szkła. Wygląda on dość ciekawie i solidnie. Jednak zakrętka imitująca koronę jest plastikowa i łatwo ją zepsuć. Jeśli chodzi o wykonanie szkiełka to również jest wykonanie porządnie. Muszę powiedzieć, że posiadałam/posiadam tylko i wyłącznie szkiełka. Jak dla mnie spisują się rewelacyjnie i nie czuję potrzeby zakupu zapachu o większym stężeniu perfum.
Zapach: Killer Queen to bardzo słodki i wyrazisty zapach. Nie jest duszący, lecz tajemniczy i przyciągający uwagę. Bardzo mi się podoba. Wielokrotnie słyszałam pochlebne opinie gdy "byłam w niego ubrana". Podobają się również mojemu W.
Wstawiam również spis nut zapachowych:)
nuta głowy: leśne jagody, ciemna śliwka, bergamotka
nuta serca: czerwona celozja, naturalny jaśmin sambac, tęczowa plumeria
nuta bazy: kaszmeran, serce paczuli, płynna pralinka
Trwałość: Zapach jest niezwykle długotrwały. Psikając się rano, czuję je jeszcze wieczorem. Nawet na następny dzień jest wyczuwalny na ubraniach.
Dostępność i cena: Produkt kupimy w każdej drogerii- mniejszej i większej- oraz na róznych stronach internetowych. Stacjonarnie ceny wahają się między 30- 35zł za szkiełko. A jak z tymi w diamentowym opakowaniu? Strona Douglasa podaje,że za 30ml musimy zapłacić 105zł, za 50- 145zł a za 100- 209zł. Ceny te wydają mi się bardzo zawyżone, dlatego warto porównać ceny w innych drogeriach lub kupić w internecie dużo taniej.
Opinia: Myślę, że Killer Queen będzie pasował zarówno nastolatkom jak i osobom dorosłym. Jest piękny, słodki i kuszący. Cena szkiełka to nieco ponad 30zł za 75 ml, także bardzo się opłaca. Jesli lubicie słodkie zapachy, to ten jest dla Was stworzony.
Miałyście ten zapach? Co o nim sądzicie? Jakie inne zapachy polecacie ?
sobota, 11 lipca 2015
Kolorówka w podróży
Hej :)
Od zarania dziejów kobiety się malują, Również na wakacjach spotykam się z ostrymi makijażami. Podczas swoich wczasów stawiam raczej na minimalizm. Stąd też tak ubogi (jak dla mnie) stan mojej kosmetyczki kolorówkowej.
No to zaczynajmy.
Tak oto prezentuje się moja kosmetyczka. Dostałam ją na urodziny w tamtym roku, więc niestety nie powiem Wam gdzie taką lub podobną możecie dorwać. Ciekawe jej zawartości?
Na pierwszy ogień lecą kosmetyki do twarzy. Musiał się znaleźć tutaj mój ulubieniec z Rimmela Stay Matte w kolorze transparentnym. Dodatkowo aż trzy korektory. Pomyślicie sobie: Stawia na minimalizm a tu aż trzy korektory. W sumie macie rację. Korektor z Maybelline biorę z myślą aplikacji pod oczy. Została go już końcówka, więc raczej nie wróci już do Polski. Korektor Catrice biorę na wypadek jakichś nieprzyjaciół. Kolor jest dobry na teraz, ale wiadomo słońce, plaża... Opalę się dlatego tez biorę korektor z Essence. Nie ma go tam dużo, także wiele nie waży.
Dalej oczy. Biorę tusz z Bourjois Twist up the volume, bo spisuje się u mnie świetnie. Dodatkowo wodoodporny tusz z Maybelline. Powiem Wam, ze daje radę. Znalazł się również na zdjęciu żel do brwi i rzęs. Stwierdziłam, że nie biorę żadnych cieni do brwi czy innych mazideł i taki oto żel mi wystarczy.
Kolejnymi rzeczami jest paleta duo cieni z Bell oraz Sleek Oh co special. Recenzja i przegląd kolorów znajduje się tutaj: Kilk.
Usta i "naoczna" zguba. Nie wyobrażam sobie makijażu oka bez bazy z Elfa, dlatego i ona zagościła w mojej kosmetyczce. Z produktów do ust wrzuciłam śliczną szminkę z Maxfactora- 827 Bewitching coral oraz pomadkę z Bourjois- 01 Red Sunrise. Wrzucę chyba jeszcze lakier do ust z Rimmela Apocalips w kolorze 102 Nova.
Makijaż bez pędzli jak dla mnie nie istnieje. Biorę ze sobą kilka pędzelków z Essence, Hakuro, i z Elfa.
I na koniec perfumy, które również lądują w kolorówkowej kosmetyczce. Zabieram ze sobą Moje ukochane szkiełko Katy Perry Killer Queen oraz perfumy Amor amor.
No to tyle z mojej kolorówki. Jak wygląda wasza wakacyjna kosmetyczka z produktami do makijażu twarzy ?
Od zarania dziejów kobiety się malują, Również na wakacjach spotykam się z ostrymi makijażami. Podczas swoich wczasów stawiam raczej na minimalizm. Stąd też tak ubogi (jak dla mnie) stan mojej kosmetyczki kolorówkowej.
No to zaczynajmy.
Tak oto prezentuje się moja kosmetyczka. Dostałam ją na urodziny w tamtym roku, więc niestety nie powiem Wam gdzie taką lub podobną możecie dorwać. Ciekawe jej zawartości?
Na pierwszy ogień lecą kosmetyki do twarzy. Musiał się znaleźć tutaj mój ulubieniec z Rimmela Stay Matte w kolorze transparentnym. Dodatkowo aż trzy korektory. Pomyślicie sobie: Stawia na minimalizm a tu aż trzy korektory. W sumie macie rację. Korektor z Maybelline biorę z myślą aplikacji pod oczy. Została go już końcówka, więc raczej nie wróci już do Polski. Korektor Catrice biorę na wypadek jakichś nieprzyjaciół. Kolor jest dobry na teraz, ale wiadomo słońce, plaża... Opalę się dlatego tez biorę korektor z Essence. Nie ma go tam dużo, także wiele nie waży.
Dalej oczy. Biorę tusz z Bourjois Twist up the volume, bo spisuje się u mnie świetnie. Dodatkowo wodoodporny tusz z Maybelline. Powiem Wam, ze daje radę. Znalazł się również na zdjęciu żel do brwi i rzęs. Stwierdziłam, że nie biorę żadnych cieni do brwi czy innych mazideł i taki oto żel mi wystarczy.
Kolejnymi rzeczami jest paleta duo cieni z Bell oraz Sleek Oh co special. Recenzja i przegląd kolorów znajduje się tutaj: Kilk.
Usta i "naoczna" zguba. Nie wyobrażam sobie makijażu oka bez bazy z Elfa, dlatego i ona zagościła w mojej kosmetyczce. Z produktów do ust wrzuciłam śliczną szminkę z Maxfactora- 827 Bewitching coral oraz pomadkę z Bourjois- 01 Red Sunrise. Wrzucę chyba jeszcze lakier do ust z Rimmela Apocalips w kolorze 102 Nova.
Makijaż bez pędzli jak dla mnie nie istnieje. Biorę ze sobą kilka pędzelków z Essence, Hakuro, i z Elfa.
I na koniec perfumy, które również lądują w kolorówkowej kosmetyczce. Zabieram ze sobą Moje ukochane szkiełko Katy Perry Killer Queen oraz perfumy Amor amor.
No to tyle z mojej kolorówki. Jak wygląda wasza wakacyjna kosmetyczka z produktami do makijażu twarzy ?
Etykiety:
bell,
bourjois,
cachare,
catrice,
elf,
Essence,
hakuro,
Katy Perry,
kolorówka,
kosmetyki,
Maxfactro,
Maybelline,
podróż,
rimmel,
Sleek,
wakacje,
Wibo
czwartek, 9 lipca 2015
Technic Electric Metalix- Post przeglądowy+ Recencja
Hej :)
Dzisiaj kolejny post z serii przeglądowej.Tematem naszych rozważań będzie paleta Technic Electric Metalix.
Paletę tę dorzuciłam do koszyka robiąc zakupy w jednej w internetowych drogerii. Zapłaciłam za na kilka złotych, więc nie spodziewałam się jakiejś super jakości. To co otrzymałam przeszło moje oczekiwania. Chcecie dowiedzieć się czegoś więcej? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Opakowanie: Otrzymujemy czarną paletę wykonaną z trwałego plastiku. Na wieczku znajduje się tandetna naklejka prezentująca zawartość. Opakowanie nie rysuje się, ale łatwo palcuje. Wewnątrz znajduje się duże lusterko, pacynka oraz 12 cieni.
Kolory: Paleta oferuje nam 12 metalicznych cieni. Z założenia miały być różne, w praktyce wyszły nieco podobne (Złota czy szarości nie różnią się zbyt wiele). Złota, miedzi, szarości i biele z drobinkami nadają się na wieczorne makijaże oraz na dodanie pazura makijażowi dziennemu.
Zapach: Cienie pachną delikatnie. Zapach przypomina mi puder, ale nie jestem pewna. Jest to znacznie milsza woń niż cieni z MUR czy jakichś najtańszych cieni z chińczyka
Jakość i trwałość: Cienie są dość miękkie przez co trochę ciężko się je aplikuje, bo osypują się. Są niesamowicie napigmentowane- to ogromny plus. Po aplikacji na bazę utrzymują się cały dzień. Nie rolują się ani nie rozmazują. Niestety łączenie ich ze sobą jest ciężkim i żmudnym zadaniem.
Dostępność i cena. Paleta dostępna jest na allegro i w wielu drogeriach internetowych w cenie 10-12zł
Opinia: Myślę, że ta paleta jest bardzo ciekawa i warta zakupu. Pigmentacja cieni powala. Kolory są również nieco nietypowe- biel z zielonymi drobinkami to coś pięknego. Paleta jest dodatkowo lekka i posiada aż 3-letni okres przydatności. Mogę ją polecić każdemu, kto lubi metaliczne cienie z drobinami.
Co myślicie o tej paletce? Miałyście ją?:)
Dzisiaj kolejny post z serii przeglądowej.Tematem naszych rozważań będzie paleta Technic Electric Metalix.
Paletę tę dorzuciłam do koszyka robiąc zakupy w jednej w internetowych drogerii. Zapłaciłam za na kilka złotych, więc nie spodziewałam się jakiejś super jakości. To co otrzymałam przeszło moje oczekiwania. Chcecie dowiedzieć się czegoś więcej? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Opakowanie: Otrzymujemy czarną paletę wykonaną z trwałego plastiku. Na wieczku znajduje się tandetna naklejka prezentująca zawartość. Opakowanie nie rysuje się, ale łatwo palcuje. Wewnątrz znajduje się duże lusterko, pacynka oraz 12 cieni.
Kolory: Paleta oferuje nam 12 metalicznych cieni. Z założenia miały być różne, w praktyce wyszły nieco podobne (Złota czy szarości nie różnią się zbyt wiele). Złota, miedzi, szarości i biele z drobinkami nadają się na wieczorne makijaże oraz na dodanie pazura makijażowi dziennemu.
Zapach: Cienie pachną delikatnie. Zapach przypomina mi puder, ale nie jestem pewna. Jest to znacznie milsza woń niż cieni z MUR czy jakichś najtańszych cieni z chińczyka
Jakość i trwałość: Cienie są dość miękkie przez co trochę ciężko się je aplikuje, bo osypują się. Są niesamowicie napigmentowane- to ogromny plus. Po aplikacji na bazę utrzymują się cały dzień. Nie rolują się ani nie rozmazują. Niestety łączenie ich ze sobą jest ciężkim i żmudnym zadaniem.
Dostępność i cena. Paleta dostępna jest na allegro i w wielu drogeriach internetowych w cenie 10-12zł
Opinia: Myślę, że ta paleta jest bardzo ciekawa i warta zakupu. Pigmentacja cieni powala. Kolory są również nieco nietypowe- biel z zielonymi drobinkami to coś pięknego. Paleta jest dodatkowo lekka i posiada aż 3-letni okres przydatności. Mogę ją polecić każdemu, kto lubi metaliczne cienie z drobinami.
Co myślicie o tej paletce? Miałyście ją?:)
niedziela, 5 lipca 2015
Moja torebka jako bagaż podręczny- pamietaj o klik przy ksoemtyczce
Hej :)
Przyszła pora na kolejny post z serii wakacyjnej. Napisze kilka słów o moim bagażu podręcznym.
Na wstępie powiem, że w tym roku podróżuję z rodzicami i siostrą dlatego też co nie znajdzie się u mnie w torebce będzie u nich. Wiadomo aparat, kamera itp wylądują w jednej z toreb. W tym roku muszę wziąć ze sobą laptopa, przez wzgląd na rekrutacje na studia. Laptop poleci w osobnej torbie jako bagaż podręczny mojej sis.
Zapraszam "do mojej torebki"
Dalej kosmetyczka, na temat której jest osobny post. KLIK
Biorę ze sobą również okularki słoneczne i pokrowiec na moje okulary. Wrzucę jeszcze specjalną nakładkę na okulary, która ze zwykłych czyni je słonecznymi. Fajna sprawa z takim czymś.
Na koniec taka moja podstawa podróżna: Kindle, chusteczki i Tangle Teezer.
Uwielbiam czytać, więc taki czytnik jest dla mnie zbawieniem, bo nie muszę obciążać bagażu tradycyjnymi książkami.
W torebce znajdzie się również osobna kosmetyczka za przedmioty higieniczne tkaie jak tampony czy wkładki.
W strefie bezcłowej kupię coś do picia, także i woda znajdzie tutaj swoje miejsce :)
Jak wygląda Wasz bagaż podręczny ? Jak spędzacie tegoroczne wakacje?
Przyszła pora na kolejny post z serii wakacyjnej. Napisze kilka słów o moim bagażu podręcznym.
Na wstępie powiem, że w tym roku podróżuję z rodzicami i siostrą dlatego też co nie znajdzie się u mnie w torebce będzie u nich. Wiadomo aparat, kamera itp wylądują w jednej z toreb. W tym roku muszę wziąć ze sobą laptopa, przez wzgląd na rekrutacje na studia. Laptop poleci w osobnej torbie jako bagaż podręczny mojej sis.
Zapraszam "do mojej torebki"
Moja torebka podróżna prezentuje się tak. Jest to coś w stylu a'la O'bag. Oczywiście nie jest to orginalna torebka. Nie mam zamiaru wydawać 300zł na jakąś gumową torebkę tylko przez to,że jest modna. Tę kupiłam w prywatnym sklepie za 90zł. Musze powiedzieć, ze jestem z niej zadowolona. Jest lekka i pojemna. Zobaczymy jak się sprawdzi, ponieważ wyjazd jest jej chrzestem bojowym.
Co w sobie kryje?
Znajdują się tutaj gumy do życia, lusterko oraz etui na telefon, który posłuży mi jako portfel. Jest idealny na podróż ponieważ mogę w osobnych przegrodach schować pieniądze polskie i euro. Gumy do żucia przydają się w samolocie dla złagodzenia reakcji ciała na różnicę ciśnień.
Biorę ze sobą również okularki słoneczne i pokrowiec na moje okulary. Wrzucę jeszcze specjalną nakładkę na okulary, która ze zwykłych czyni je słonecznymi. Fajna sprawa z takim czymś.
Na koniec taka moja podstawa podróżna: Kindle, chusteczki i Tangle Teezer.
Uwielbiam czytać, więc taki czytnik jest dla mnie zbawieniem, bo nie muszę obciążać bagażu tradycyjnymi książkami.
W torebce znajdzie się również osobna kosmetyczka za przedmioty higieniczne tkaie jak tampony czy wkładki.
W strefie bezcłowej kupię coś do picia, także i woda znajdzie tutaj swoje miejsce :)
Jak wygląda Wasz bagaż podręczny ? Jak spędzacie tegoroczne wakacje?
sobota, 27 czerwca 2015
Denko # 1
Hej,
przygotowałam dziś dla Was wpis o zużyciu denkowym :) Napiszę krótko co zużyłam i jak mi sie sprawdziło. Mam nadzieję, że spodoba się Wam taka forma. Nigdy nie pisałam tego typu postów, więc jest to dla mnie coś nowego. Będę wdzięczna jak napiszecie mi co powinnam poprawić, dodać itd.
A tymczasem zapraszam do wpisu.
Miałyście któryś z tych produktów? Co o nich sadzicie? Jak Wasz Projekt denko ?
Pozdrawiam,
Sylwia
przygotowałam dziś dla Was wpis o zużyciu denkowym :) Napiszę krótko co zużyłam i jak mi sie sprawdziło. Mam nadzieję, że spodoba się Wam taka forma. Nigdy nie pisałam tego typu postów, więc jest to dla mnie coś nowego. Będę wdzięczna jak napiszecie mi co powinnam poprawić, dodać itd.
A tymczasem zapraszam do wpisu.
Na pierwszy ogień idzie pielęgnacja. Zużyłam tonik z Clinique dla typu skóry nr2. Chciałam go przetestować, jednak utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem typem 1. Bardzo mocno piekł twarz i pachniał alkoholem. Dalej Płyn Micelarny Green Pharmacy. Dobrze działający i tani micel. Za pół litra zapłaciłam 10zł. No i mój ukochany tonik bioaloesowy. Lubie go za działanie i za zapach.
Zużyłam również próbkę inteligentnego serum Clinique. Po jednym czy dwóch stosowania niestety nie mogę nić na jego temat powiedzieć. Mam większa próbkę, więc myślę, że uda mi się za jakiś czas napisać o nim coś więcej.
Żele pod prysznic Isana -łatwo dostępne, tanie, i ładnym zapachu. Dobrze się pienią i całkiem dobrze myją. Jak z wydajnością? Cóż ciężko powiedzieć, gdyż nie oszczędzam ich ^^
Zmywacz do lakierów Isana- Lubie go, bo ładnie sobie radzi z lakierami i nie śmierdzi aż tak mocno. Buteleczkę zostawiam do przelania zmywacza na wakacje:) Zmywacz z Kolibra- beznadziejny... musiałam się nieźle namęczyć żeby zmyć lakier.
Kolejnym zdenkowaym kosmetykiem jest mój ulubieniec- Ziaja płyn dwufazowy. Uwielbiam, bo idealnie sobie radzi z makijażem oka, zarówno wodoodpornym jak i normalnym.
Dezodorant Lady Speed Stck kupiłam bo był na promocji, a moja rexona akurat się kończyła. Nie jest jakiś super. Zamach i działanie przeciętne. Nie kupie go ponownie.
Następne w kolejności są zapachy. Miałam ich baardzo dużo i gdy widziałam, że któryś sięga dna przestawałam go używać by mieć go na później. Teraz postanowiłam z tym skończyć i zdenkowałam 4 zapachy. Mowa tytal o C-Thru, Playboy, żółta Puma i Avon - Ultra Sexy. Wszystkie te zapachy są słodkie. Myślę, że z tych czterech kupie ponownie Playboya.
I na koniec kolorówka. Zdenkowałam puder z Manhatanu. Był całkiem fajny, matował twarz na długo i nie rolował się. Czy go kupię? Zobaczymy, aktualnie mam innego ulubieńca.
Dalej mój ulubiony korektor Affinitone Maybelline. Jasny, mega wydajny ale raczej średnio kryjący korektor. (Mam juz zrobiony zapas). Przyszedł czas na maskary. Po pierwsze Lovely Curling Pump Up- ładnie wydłuża i rozdziela rzęsy. Było to już moje trzecie opakowanie i znudziła mi się. Wibo Growing Lashes- nie zauważyłam jakiegoś efektu wzrostu rzęs, mimo co maskara jest świetna. Wydłuża, pogrubia, nie skleja, jest "bardzo czarna" i nie wysycha szybko. Mam już kolejną w zapasie <3 I na koniec Maybelline One by one- jest to maskara z ciekawą szczoteczką, nadaje czarny, wyraźny kolor rzęsom. Ładnie wydłuża i rozdziela. Niestety pod koniec dnia osypuje się.Miałyście któryś z tych produktów? Co o nich sadzicie? Jak Wasz Projekt denko ?
Pozdrawiam,
Sylwia
Subskrybuj:
Posty (Atom)